piątek, 28 czerwca 2013

Odpoczynek....świetna sprawa!

Przez ostatni tydzień zrobiłam sobie przymusową przerwę w aktywności kijkowo-biegowej. Przerwa właściwie nie z mojej winy /czytaj, nie z mojego lenistwa/, ale z... sytuacji.
Gdy więc wczoraj wieczorem wyszłam pobiegać, nastawiłam się na szybkie zmęczenie. A tu niespodzianka! Biegało mi się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Nasze ciało /czasem/ chyba też potrzebuje odpoczynku...

środa, 12 czerwca 2013

lekkie wypalenie...

Każdy biegacz, czy to wyczynowy czy też trochę mniej w pewnym momencie czuje lekkie wypalenie. Nagle zaczyna coś boleć, gdzieś strzykać i człowiek myśli sobie, że chyba dzisiaj odpuści sobie biegi. Dzisiaj właśnie mam coś takiego. O poranku więc zamiast biegów, urządziłam sobie spacer z kijami /nordic walking/. Nie rozumiem powszechnego przekonania, że ta forma rekreacji jest tylko dla osób starszych... A może się mylę? Jak sądzicie?

wtorek, 11 czerwca 2013

nie zrezygnowałam

Pogoda jaka jest, każdy widzi, ale nie odstrasza mnie to ani trochę. Każdy bieg uczy mnie czegoś nowego- a to że nie wolno biegać na czczo, bo żołądek nie pozwoli na dalszy trening, a to że nie wolno skupiać się na wysiłku, bo nagle człowiek traci siły, a to że biegając po parku nie muszę się obawiać dużych psów, które za nic mają to, że biegam- uważać muszę jednak na małe psiaki- które z niewiadomych przyczyn chcą za/ze mną biegać. A przede wszystkim utwierdziłam się w przekonaniu, że bieganie daje bardzo dużo pozytywnej energii...czego chcieć więcej?!

wtorek, 21 maja 2013

wygląda Pani, jakby przed chwilą biegała

Wszytko przez z pozoru niewinną rozmowę i moje głośne myślenie..."ciekawe, czy w rok uda mi się przygotować do półmaratonu" Mój rozmówca podchwycił temat i wyzywająco stwierdził- nie dasz rady. Ja nie dam rady?!
 
Zaczęłam więc biegać- głównie dla przyjemności, a jeżeli przy okazji zrzucę kilka kilogramów, to naprawdę się nie obrażę.

Utworzyłam tego bloga głównie dla ugruntowania mojej motywacji do biegania. A jeżeli zmotywuję kogoś jeszcze- będzie to największa nagroda. 

Dzisiaj o 6:45 w piekarni zagadnął mnie pewien pan- wygląda pani, jakby przed chwilą biegała. Rozbawiło mnie to setnie, a pan kontynuował- ja też zbieram się, żeby zacząć, ale jakoś nie mogę... Proszę pana, odparłam z uśmiechem- wystarczy ruszyć, a potem już (się) leci!
Kiepsko mi chyba poszło z tym przekonywaniem;)